#1 2010-04-29 10:08:41

 Namara-sama

Admin i Diabeł sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-04-26
Posty: 67
Punktów :   

Początek gry

Początek
Po raz kolejny na tym zamarzniętym pustkowiu zaczęła się śnieżna burza. Ostatnio nie było wogóle graczy... Jakiś zastój? Albo coś innego? Nie. Osoby testujące grę już jej po prostu nie testowały. Została ona zakazana, a wszystkie egzemplarze miały być zniszczone. Stało się to nielegalnym oprogramowaniem, w dodatku niebezpiecznym dla życia.
Bo przy pixelizacji ciała, przenosi się je w całości do gry. Prawda, dostaje się nowy wygląd, ale ból, rany czy śmierć... jest realna. Przeraźliwie realna. Na dodatek, gdy już się zalogujesz do gry, jedynie główny komputer może cie wylogować. Kiedy? Cóż... na to wpływu nie masz. To komputer, przyglądający się wszystkiemu z betonowej twierdzy, decyduje kiedy i kogo wylogować. Niektórzy mogą grać tydzień, inni ledwie godzinę... Tak po prostu.
Pomimo niebezpieczeństwa, pomimo tego że przez zalogowanie się całe ciało grającego przenosi się do gry, kilkoro osób dostało ją w swoje ręce... I zaczęli grać...
A na to czekało tylko przeznaczenie.


Mikarunoi Juseikato (obiekt 312)
*Żelazne wzniesienie, piętro 4*

Chłopiec patrzył się nieprzytomnym nieco wzrokiem w sufit. On nie musiał jeść, w przeciwieństwie do każdego kto sie zalogował do gry. Czemu? Tego niestety nie wiedział.
Mimo iż znał zaskakująco dobrze ten świat, choć nawet razu jednego nie był na zewnątrz swoich szklanych więzień, a co dopiero żelaznych wzniesień. Mikarunoi westchnął cicho w końcu wzrok kierując na szybę przed sobą. Sam się tak nazwał... a raczej znalazł swoje imię i nazwisko w pewnym sensie. Ot, jakieś stare pliki i otworzył je. Oczywiście, do tego potrzebny jest ekran... jednak on nie potrzebuje ekranu. On sam jest w pewnym sensie małym komputerkiem w grze.
Brązowowłosy poprawił kimono zawiązując je po raz setny od nowa. Nudziło mu się już.
Nie miał z kim porozmawiać... Bo i o przytulaniu czy jakimkolwiek dotykaniu nie było mowy. Nie mógł przecież wyjść zza szyby, ani nikt nie mógł wejść do jego zamkniętej części któregokolwiek z pokoi...

Offline

 

#2 2010-05-02 15:56:27

 Maho

Mad Cat in Hat

5629864
Zarejestrowany: 2010-04-26
Posty: 120
Punktów :   

Re: Początek gry

Milko Mi
*Przed Żelaznym Wniesieniem-Czyli ...Gdzieś*

Otworzył oczy i usiadł mrugając nimi z zastanowieniem.Rozejrzał się widząc biały puch wokół siebie.
-Śnieg.-powiedział i uśmiechnął się lekko.
Wstał na nogi i otrzepał swoje ubranie z białego puchu rozglądając na boki ciekaw.
Stał przed...przed czymś dziwnym.
Zmarszczył lekko nos znów się zamyślając.
-Gdzie ja jestem?-zapytał sam siebie i nagle dotarło do niego że przecież wpisał się w grę.
-No tak...-zaśmiał się i podrapał po głowie.
Postanowił rozejrzeć się dookoła. Nie za daleko... żeby się nie zgubić przypadkiem. No bo i jakoś zamarznięcie nie było dla niego najpiękniejszą z śmierci.
Szedł wolno po czym nagle wyłożył się o własne nogi i zleciał przepięknym piruetem na twarz.
Na czworaka stanął i skrzywił się.
-Pięknie...-warknął nieco zdenerwowany na siebie po czym przed oczyma przeleciały mu jakieś kryształki.
Trzy wisiorki na łańcuszkach jakie jeszcze niedawno mu na szyi spoczywały teraz złapały go za ręce i próbowały odciągnąć w przód.
-Ej...zaraz zaraz ...-wyjąkał nie wiedząc co się dzieje. Nagle za jego plecami warkot usłyszał jak i ryk.
Szerzej oczy otworzył i mrugnął sparaliżowany.
Lekko głowę przekręcił i zobaczył przed sobą włochatą wielka na 3 metry bestię z 4 hakami zamiast rąk i ...i pozbawioną oczu.
-O żesz ty cholera!!!-podskoczył już na nogi stając i puścił się biegiem za kryształkami w kierunku jakichś zabielonych skał.Na jednej nodze zakręt wyrobił i nie patrząc na nic wokół schował się za nimi do ściany skalnej plecami przyklejając i oddychając przez usta.
-C...co to było za ...za cholerstwo!?!?!?-przerażony nieco zapytał siebie albo i kryształków jakie latały obok niego.
Żeby było zabawniej oprócz nich jeszcze jakieś gwiazdki zaczęły mu wirować przed oczyma.
-Cholera...cholera co to ma być!- złapał jedną z gwiazdek i przyjrzał się jej. Stwierdził że nawet jest ładna więc ją puścił i w górę nad swoją głowę spojrzał.
Zamrugał widząc całą aureolkę z gwiazdeczek stworzoną.
-No...to ciekawe...-szepnął do siebie i złapał za łańcuszki kryształki jakie latały obok niego.
Wychylił się rozglądając za potworem jaki chyba sobie już spokój dał i gdzieś uciekł.
Odetchnął z ulgą.
-No dobra...i co ja mam z Wami zrobić?-zapytał się kryształków jedną z dłoni jaką ich nie trzymał oparł na biodrach.
Odziany był w dość obcisły biały kostium.
Kryształki zaczeły się nieco wyrywać jakby wystraszone.
Blondyn zamrugał.
-Oj...nie nie...ja tylko, spokojnie...Nic wam przecież nie zrobię...-szybko powiedział i pogłaskał każdy z nich lekko, a te z radości chyba podleciały do niego i przytuliły naraz do jego twarzy.
-No...no to chyba muszę was teraz zatrzymać.-powiedział i uśmiechnął się-Chciałyście mnie ocalić co? Przed tym czymś.
Kryształy zadrżały jakby w odpowiedzi i zaczęły go ciągnąć do Żelaznego Wniesienia.
-No już idę, idę...-zaśmiał się urzeczony wisiorkami.
-Będę Wam mówił "Ko".-stwierdził a kryształy znów z radości zapewne zadrżały wyczuwalnie jedynie dla niego.


http://img406.imageshack.us/img406/4315/madcatinamadhatbyhennic.jpg

Offline

 

#3 2010-07-01 06:00:09

 Namara-sama

Admin i Diabeł sieciowy

7653997
Zarejestrowany: 2010-04-26
Posty: 67
Punktów :   

Re: Początek gry

Mikarunoi Juseikato (obiekt 312)
*Żelazne wzniesienie, piętro 4*

Ktoś w końcu się zalogował... Nareszcie ktoś znalazł się w tym lodowym pustkowiu! Choć nie był pewny czy powinien się z tego cieszyć...
Jednak się cieszył. Ot, po prostu. Najzwyczajniej w świecie się cieszył.
Uśmiechnął się sam do siebie, mało co nie przyklejając się do szyby... Zamknął na moment oczy, po czym zniknął. Jednak pojawił się w tym samym momencie dwa piętra niżej. Tam miał do dyspozycji duże okno...
Do owego okna podszedł po czym na szybie dłonie położywszy uśmiechnął się sam do siebie. Znowu...
Czemu? Bo i zobaczył gracza.
A jak ktoś tyle czasu jest sam, to zawsze się będzie cieszył z obecności nowego...
Kiedyś byli jeszcze jacyś naukowcy... Nie wiedział czy on jako on kiedyś żył w normalnym świecie. Nie pamiętał w każdym razie owego świata, niestety. Więc równie dobrze... mógł istnieć jedynie tutaj.
Chłopak uderzył kilkakrotnie otwartą dłonią w szybę, coby sprowadzić jak najszybciej nieznajomego do żelaznego wzniesienia... Jednak teraz nie chodziło mu o partnera do rozmowy.
Po prostu wiedział jakie zagrożenia są tam na dole... więc lepiej by samotna osoba tam się nie pałętała zbyt długo.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.091 seconds, 10 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.kareenaisaif.pun.pl www.dmasg.pun.pl www.matpg.pun.pl www.tibiaworldots.pun.pl www.iskrosno.pun.pl